poniedziałek, 9 lutego 2015

Kolejna sonda lambda kaput, masa & świece

No i stało się. Kolejna dedykowana sonda Boscha padła. Nowy rekord ! Ta wytrzymała prawie 3 tygodnie ! I weź tu człowieku się nie denerwuj. Jadę rano do roboty, ok 30 km i średnie spalanie z trasy - 12,2 L/100, gdzie normalnie jest poniżej 8,5 L/100. Już wiedziałem że to wina sondy. A może jeszcze nie padła całkiem ? Dam kilka podkładek pod spód, może coś z niej będzie.


Gówno. Nic się nie zmieniło. Wskazówka ekonomizera dalej sobie lata. Przy 60 km/h powinno być 6 L/100 km. Raz jest 6, raz 12 a raz 8. Ale najczęściej chyba 12. Odpiąłem wogóle. Lepiej niech pali 2 L/100 km więcej niż 5 L/100 km. Oczywiście odwiedziłem mechanika. Nie był zadowolony. Mówił żeby zawieźć do Boscha itp itd, niech sprawdzają sobie bla bla bla. Jest gwarancja, jest paragon od niego, powinien bez łaski wymienić. Hu***o wsadzona była i dlatego poszła. Jak ja bym wsadził, to by na pewno działała.

Po incydencie z sondą zacząłem szukać pomocy na elektrodzie. Dowiedziałem się co powoduje eksterminację sond.  Moje sondy gruchoczą po wymontowaniu, to znaczy że coś w środku pęka. Zgadnijcie od czego pęka. Tak, dokładnie od drgań, bo silnik jest na sztywno połączony z wydechem. Więc razem z silnikiem cały wydech zamienia się w wielkiego dildo. Aby zapobiec dalszemu holokaustowi mogę wspawać łącznik elastyczny wydechu między sondą a silnikiem. Ale to jak stosunek w extra safe. Niby cel osiągnięty, ale jakoś satysfakcji brak. Wracając do forum elektrody. Dostałem rady, by sprawdzić szczelność zaworów zalewając kanały wylotowe głowicy naftą czy tam benzyną i sprawdzać czy nigdzie nie wsiąkają. Tak, dobrze by było, ale to ciężka robota w tym silniku przy sztywnym wydechu. Niby kompresja jest, ale kto wie, czy nie jest gubiona w co którymś obrocie. Ktoś też napisał, że miał podobne problemy. Aż się wk***ił i wstawił drugi silnik. Po rozłożeniu tego pierwszego na czynniki pierwsze okazało się że zawory w położeniu otwartym miały luz ok 1,5 mm a gniazda zaworowe zmieniły kształt na jajowaty. Niby kompresja jest, ale zawory zamykają się z losową szczelnością. W piątek jadę do "nieautoryzowanego serwisu BMW" i zobaczę co tamtejsze Majstry potrafią. Niecałe 40 km odemnie, więc nawet czasu za wiele nie stracę jeśli oni też powiedzą że wszystko jest ok.

Przy okazji, że byłem na kanale wymieniłem świece bo elektrody w Denso trochę się spłaszczyły od ustawiania przerwy młotkiem. Tym razem wsadziłem Bosche Platinum Plus, zakupione od kolegi Pawelos666 znanego na kilku forach ze swoich wywodów na temat spalania mieszanki, obciążenia cewek itp. Ale świece dobrać potrafi. Po okazyjnej cenie mogę zaryzykować, przez najbliższe 35 tyś km nie będę ich wymieniał. Czyli najbliższe sprawdzenie świec przy 315 000 km. To będzie jakieś 3-4 lata. O ile do tej pory nie rozwalę wozu, bo śnieg na drodze w połączeniu z tylnym napędem kusi, oj kusi.


Jakiś czas temu zamówiłem nowe przewody masowe, bo stare były w opłakanym stanie. Modliłem się, żeby ich końcówki nie odpadły w trasie. Po lewej stare, a po prawej nowe używane. Długość nie jest taka sama, ważne by nie były za krótkie.


Operacja wymiany niby prosta. Ale miałem problem odkręcić nakrętkę od dolnej strony łapy silnika. Omknęła się w swoim gnieździe ta k***a babilońska. Odkręcić się kawałek dało, potem wysunąłem w dół i skontrowałem płaskim kluczem od góry machając grzechotką. Wkręcić się nie dało. Kręcę grzechotką, a nakrętka kręci się razem ze śrubą. Kombinowałem ze śrubokrętem, blaszkami, kluczami, ale nic nie zastąpi młotka i przecinaka. Że też nie wpadłem na to odrazu.

Na domiar złego, opaska na przewodzie doprowadzającym paliwo zaczęła popuszczać. Była zaciśnięta a paliwo tryskało dookoła. Nie dała się odkręcić po dobroci to potraktowałem brzeszczotem. Zarówno opaska jak i przewód - OEM BMW. Co jakość to jakość. Mowa o starej opasce, bo nową kupiłem za 78 groszy w sklepie z łożyskami i uszczelnieniami razem z podkładkami pod lambdę.


Pokazuję zdjęcie, jakby ktoś chciał popatrzeć jak wygląda niemiecki majstersztyk jakim jest M50. Oryginalna opaska wytrzymała prawie 25 lat, w sumie się nie dziwię że w końcu popuściła. Ja jak młodszy byłem też w majty popuszczałem i nikogo to nie dziwiło.