poniedziałek, 16 marca 2015

E34 w naprawie. Nowy wóz w rodzinie.


Co tu nowego napisać. Chyba najważniejsza sprawa to oddanie wozu do mechaników. Powiem tak. Zdobyli chłopaki moje zaufanie. Tak jak pisałem w ostatnim poście, pojechałem do Czerwina do M-Service czy jakoś tak. Jeden z braci, bo to bracia dłubią przy samochodach, jak tylko dotknął silnika to stwierdził że coś nie tak. Było przesłuchanie ze 20 minut co wymieniałem, była jazda próbna. Nie to co u "mechaników" co umieją co najwyżej łącznik stabilizatora wymienić. Byłem u kilku takich i większość nie widziała żadnego problemu. Tutaj też skończyły się pomysły i przyszedł drugi brat. Silnik się kręcił i telepał, a on położył rękę i chyba ze 2 minuty tak trzymał. Słuchał, potem patrzył na wydech. Aż w końcu powiedział że prawdopodobnie głowica do remontu, tak jak mi na elektrodzie pisali. Oczywiście ja nie podsuwałem podpowiedzi że coś z głowicą, czekałem czy sami na to wpadną.


Korzystając z okazji że pracodawca wysłał mnie na kurs na 2 tygodnie zdecydowałem się zostawić auto. Moje wszystkie uwagi zostały zapisane, co mają wymienić a czego nie, co sprawdzić, gdzie spojrzeć. Znowu zakupiłem sondę BOSCHa i wrzuciłem do bagażnika. Jeśli ktoś wie, jak mogę reklamować trzy poprzednie sondy BOSCHa ( w tym jedna z paragonem ze sklepu ) to proszę o kontakt, niedługo już nie będę miał gdzie tego złomu składować. Głowica będzie szła do Białegostoku, na Sapiehy do Moto-szlifu, nie słyszałem złych opinii o tym warsztacie a i podobno ceny mają nienajgorsze.


Wiem że blog dotyczy głównie mojego E34, ale go odwiozłem to aż głupio się czułem bo nie miałem co robić. Całe szczęście Majster ( mój tata, dostał ode mnie taką ksywę długi czas temu ) rozwiązał ten problem. Sprzedał swoje E36 z pierwszego wypustu nawet bez wspomagania wyposażone w M40B16. Moim zadaniem było znaleźć coś większego w bardzo przystępnej cenie co w razie potrzeby może zastąpić małą/średnią przyczepkę. Początkowo miał być Chrysler Voyager 2.0L/2.4L. Obejrzeliśmy conieco i nie było nic ciekawego. Ledwo jeżdżące trupy. Przypadkowo trafił się 1997 Ford Windstar 3.8L.


Prawdziwy amerykaniec. Liczniki w milach, automat, silnik ma więcej koni niż u mnie. Ponad 5m długości i miękkie zawieszenie. Nawet książka obsługiwań była, do 2010 roku wóz był serwisowany w ASO Forda w Warszawie. Skrzynia była w remoncie w 2005 roku, więc przy prawidłowej eksploatacji starczy jej jeszcze na długo. Silnik też na nowych panewkach, olej zmieniany terminowo. Auto bez LPG, w sumie chyba się nie opłaca zakładać sekwencji której cena przewyższa wartość samochodu. Za moim nakazem Majster musiał zmienić opony, bo tylne były starsze od samochodu ( rocznik 92 ). W miniony weekend udało mi się ogarnąć:

- dziurawy tłumik środkowy - miał kilka drobnych dziur. Wiecie jak zasmerfować dziurę o średnicy 2-3 mm w szybki sposób ? Najprościej zaspawać migomatem. Ale nieraz już takie coś robiłem. Bardzo łatwo jest przepalić blachę. Dlatego wziąłem do ręki wiertarkę i nitownicę. Dookoła nasrałem kleju do wydechów. I pstryk, dziury nie ma;

- wymiana oleju - oleju wchodzi mniej niż do M50, bo tylko 4,3 L. A Filtron do tego kosztuje 15zł. Niech ktoś mi powie że części są drogie, to wyśmieję. I nie mówię tu tylko o filtrze, bo sprawdzając ceny części zawieszenia czy układu zapłonowego to śmiem powiedzieć że taniej niż u mnie. Filtr i 5L oleju 10W40 ( Tedex ) to koszt 84 zł. U mnie - około 230 zł, bo biorę 2x4L MaxLife 5W40;

- uszczelnienie dolotu - tu Majster okazał swoją inwencję twórczą. Za przepływomierzem kawałek plastiku był uwalony, więc gumę przykręciliśmy wkrętami do puszki przepływomierza i uwaliliśmy dookoła silikonem. Trzyma elegancko;

- wymiana żarówek od panelu nawiewu. Przerabiałem też u siebie. Odpinanie linek, wysuwanie całego panelu itp itd. Tutaj jedynie wystarczyło wytargać radio i wsadzić łapę do środka. Odkręcić 3 oprawki i wyciągnąć żarówki. 10 minut roboty.

Na przyszły weekend zaplanowałem:
- wsadzenie dodatkowej chłodnicy oleju - skrzynie w Windstarach są bardzo czułe na przegrzewanie. A wsadzenie dodatkowej chłodnicy jest wręcz obowiązkowe jak chce się jeździć szybciej niż 100 km/h bez obaw o przegrzanie;
- montaż tulejek pod sondy lambda. Jakiś gamoń wyciął katalizatory, a sondy są 4. Dwie diagnostyczne nie mają zamontowanych "emulatorów". Kontrolka "Check engine" nie pali się, pewnie żarówka spalona/wyjęta. Ale jak wsadzę tulejki, to napewno nie zaszkodzi. Tymbardziej że cena to 5,50 za sztukę + wysyłka;
- próba wyciszenia pompy wspomagania. Wszyscy mówią że TTTM ( tłumaczenie: ten typ tak ma ). W zasadzie w każdym Fordzie rzęzi po jakimś czasie pompa, ale pracuje dobrze i nie warto kombinować. Zalany olej jest barwy brunatnej, więc odessę go ile się da i uzupełnię świeżym. Następnie zaleję 50 ml Militeca. Bardzo dobry środek. Drastycznie spada tarcie w porównaniu do zwykłych olei, jest szansa że coś się uciszy.

A na koniec smaczek: