Odpaliłem, nagrzałem silnik i co ? Pstro, poci się dolny przewód chłodnicy bo kapie z niego. Pokombinowałem z opaskami, ale sączyło się dalej. Pałowałem się tak kilka dni, aż wkońcu sprawdziłem czy górny przewód jest twardy i ciepły. Nie był, a przy ściskaniu syczało jak baba w czasie okresu. Szybka diagnoza - korek nie trzyma. Wsadziłem stary - to samo. Porównałem gwinty starej i nowej chłodnicy. Na nowej było około 3 mm więcej, więc uszczelka korka nie dolegała do zbiorniczka. IC stracił w moich oczach. Za 1,10zł kupiłem 2 oringi ( jeden na zapas ) i wsadziłem w korek. Nic sie syka, nic nigdzie nie kapie. Więc dolny wąż nie popuszczał, popuszczał korek i niewidzialnymi ścieżkami płyn wędrował z góry na dół, zgodnie z prawami fizyki. Dolałem kilka litrów płynu i ruszyłem dalej w drogę. Ale to nie koniec historii. Jadąc do domu od rodziców patrzę że wskazówka temperatury rośnie. Daję ogrzewanie na fula, żeby go trochę ostudzić. A tu zimnym dmucha. Błyskawiczny postój w jakiejś wiosce 30 km od domu. Otwieram maskę, a tu mój świeżutki płyn chłodniczy ucieka przez dolny wąż chłodnicy - opaska pod wpływem ciśnienia trochę się przekosiła i rozcięła wąż. Miałem przy sobie ze 3 litry płynu więc zalałem, odkręciłem korek żeby nie wytworzyło się wysokie ciśnienie i zajechałem do żony wujka na kanał bo akurat po drodze mieliśmy. Żonę wysłałem do Kauflanda po 3 bańki płynu a sam zabrałem się za naprawę węża. Bardzo łatwą. Uciąłem tam gdzie był pęknięty i nasunąłem na nowo. Tym razem nie przesadzałem z dokręcaniem opaski. Zalałem płynu i heja, ciśniem dalej.
Ogólnie, w czasie tych operacji kupiłem 7 baniek po 5 litrów i 3 bańki po 1 litr. Zostało mi 1,5 bańki 5 litrowej. Moja rada na przyszłość - nie kupujcie drogiego płynu chłodniczego, bo potem może być go wam szkoda. W Kauflandzie jest promocja - 15 zł na 5 litrów. Śmierdzi trochę denaturatem, ale to nie podważy jego głównej zalety - ceny.