czwartek, 15 października 2015

Nieszczelności - borygo, olej i wydech

Wiadomo że auto nie jest nowe. Czasem coś się zdarzy. Np wąż pomiędzy termostatem a chłodnicą:


Od jakiegoś czasu coś mi kapało na pasek. Nie piszczał ani nic, ale często otwieram maskę i zwracam uwagę na takie szczegóły. Dałem wkońcu po garach, zjechałem na parking i było widać jak sobie tryska spod opaski zaciskowej przy termostacie. Naprawa na szybko - poczekałem aż wystygnie i obciąłem tam gdzie cieknie. Chyba niemieckie inżyniery wzięli pod uwagę możliwość takiej naprawy, bo i węża starczyło i nic nie cieknie.

Drążąc dalej wycieki. Olej. Myślałem że mi pierścienie trochę popuszczają i sobie siorbie, bo od wymiany, tzn ponad 5k km temu, musiałem dolać już chyba z 8 setek. Niby się w normie mieści, ale wcześniej tak nie było. Więc co. Na kanał do sąsiada i patrzymy. I guwno z kanału wypatrzyłem. Wsadziłem telefon z odpaloną kamerą od góry. I się zdziwiłem skąd cieknie.


Głównym podejrzanym była uszczelka dekla, ew. źle dokręcona głowica. Ale to ani to ani tamto. Poprostu cieknie przez osłonę rozrządu. Więc klucz oczkowy w rękę i leciem. Dwie widoczne na zdjęciu śruby mogłem dokręcić o pół obrotu. Czyżby same się luzowały tak jak pompa oleju w M60 ? Nie wiadomo, nie słyszałem o innych przypadkach tego typu. Ale kij, dokręciłem, wyczyszczę jak będę w domu i sprawdzę czy dalej tam kapie. Przy okazji sprawdzę dokręcenie pozostałych śrub.

Byłem na kanale jak już wspomniałem. Ale nie w celu szukania wycieków. To był cel "secondary". "Primary" było charczenie wydechu przy mocniejszym przyspieszaniu. Tutaj moja intuicja się nie myliła. Byłem przekonany że jest rozszczelnienie przy łączniku elastycznym.


Zalałem więc całość swoim pseudo migomatem. Nastąpiła cisza.


Przejrzałem wydech dalej i jest nie najlepiej. Na wiosnę się pobawię w wymianę kilku rurek. Rury wspawane w miejsce katalizatorów są już tak skorodowane, że dotknięcie drutem spawalniczym spowodowało dziurę o wymiarach 5 na 5 mm, a przy próbie zalania jej się powiększyła dwukrotnie. Ale jakoś się udało. Do wiosny powinno wytrzymać.

Z moich ostatnich spawalniczych osiągnięć - nie pamiętam czy się pochwaliłem podnośnikiem jaki sobie kupiłem. Żaba hydrauliczna za 80 zł na allegro, razem z walizką. Taki niebieski, 2 tonowy, sprzedawcy nie będę podawał. Jak próbowałem podnieść samochód to się powyginał i musiałem go młotkiem prostować. I tak sobie leżał od lipca. Potrzeba matką wynalazku, jakoś koła trzeba w samochodzie zmienić. Więc trochę ten chiński szajs wzmocniłem:


Teraz nawet nie piśnie przy podnoszeniu. Wali do samej góry. Bezpiecznie mogę sobie podnosić, bez obaw że zleci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz