sobota, 17 grudnia 2016

Odnowienie wydechu

Trochę mnie tutaj nie było, ale nie będę się użalał czemu. Wspominałem kiedyś że na wiosnę trochę odświeżę wydech, bo tłumiki przelotowe już tak skorodowane że nie ma do czego spawać, co zresztą widać na zdjęciu:


Tak wyglądają tłumiki AWG po 5 latach użytkowania. Powiem szczerze, że są całkiem ok. Nawet jeden z nich wspawałem znajomemu do E39 zamiast puszki katalizatora bo strasznie dzwoniła i gość jest wniebowzięty.

Tak wyglądały po spawaniu nowe, AWG, a jakże by inaczej, z tym jedynym niuansem że z jakimś "wytłoczeniem" w środku.

Jak widać jakość spoiny nie poraża. pierwszy i ostatni raz kupiłem tańszy drut do swojej pseudospawarki... Odrazu ostrzegam - mimo przeznaczenia drut firmy TYSWELD nie nadaje się do współpracy ze spawarką Sherman MIG130F. Jedynie KISWEL. Ten gówniany szajs tak pryskał, że przepalił mi łącznik elastyczny i musiałem wymieniać... Całe szczęście w Autolandzie udało mi się kupić za 33zł. Jakość godna polecenia - jak wyjeżdżałem z garażu wozem zapomniałem że go położyłem obok i najechałem kołem. Trochę się zjajkował, ale w imadle nadałem przekrojowi poprzecznemu kształ zbliżony do okrągłego. Trochę spanikowałem, bo nowy element, 3 dychy psu w dupę ale przeprowadzony test szczelności rozwiał moje obawy:

Sposób polecam. Nigdzie go nie podejrzałem, to wymysł mojej ułańskiej fantazji. Z jednej strony rękawiczka z odciętym palcem i przyklejoną nasadką, a z drugiej przyklejona cała rękawiczka. I dmuchamy. U mnie - bez uwag. Trzyma ciśnienie. Oczywiście zamiast rękawiczek można stosować to co się znajdzie pod ręką, nawet durexy prążkowane. Na koniec wydech maźnięty srebrzanką:

Nie patrzcie na burdel w garażu. Wtedy jak robiłem te zdjęcie to było kilka miesięcy po kupnie domu, a garaż remontowałem dopiero w sierpniu - ww. zdjęcia są z marca. Kupa wilgoci, co zresztą widać, dach w stanie agonalnym - cud polskiej myśli technicznej - spróchniałe krokwie podparte deskami na sztorc żeby dach się nie zawalił, dziury w papie takie że w środku padało bardziej niż na zewnątrz załatane plandeką "bazarową" przez poprzednich właścicieli która się rozleciała na niebieskie sznureczki po sąsiadach. I strach o własne życie - bo wywaliłem 2 deski trzymające pierwsze krokwie, tak żeby chociaż kawałek kanału zahaczyć i grzebać przy wozie. Ale garaż w chwili pisania posta jest ogarnięty na tip top, jak nie zapomnę to kiedyś się nim pochwalę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz