poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rok 2014

Od kolegi kwk222 zakupiłem kołpaki za jakąś niewygórowaną kwotę. Po 30 minutach zabawy z rozpuszczalnikiem zaczęły jakoś wyglądać. Jak mu pokazałem zdjęcie, sam się zdziwił że te kołpaki są w tak dobrym stanie.
 
 
Sprawdziłem jak się miewa podłoga. Jakiś pajac nieumiejętnie wsadzał podnośnik tak że się zapadł i jest rdza. Zrobię sam, nie będę płacił blacharzowi za chwilę intymności z moim wozem.
 
 
Rdza wycięta kątówką, to co się nie dało wyciąć to zeszlifowane. Zabezpieczone podkładem reaktywnym. Migomat w łapę i dospawany kawał blachodachówki, dodatkowo zabezpieczone masą BOLLa. Myślę, że prędzej samochód rozpadnie się na pół niż to znowu zardzewieje.
 
 
Nierówna praca silnika nie daje mi spać po nocach. Może to wtryskiwacze ? Kupię myjkę ultradźwiękową i je ogarnę. Faktycznie, po wymontowaniu okazało się że ich wydajność jest różna.


Wyczyściłem je, ponowne sprawdzenie i jest równiutko na każdym. Niestety to też nie przyniosło poprawy. Dodatkowo zbudowałem prosty generator monostabilny żeby sprawdzić czy wtryski się nie zacinają. Otwarcie 6 razy na sekundę na czas 4ms. Gówno, wszystko jest git.

 
Byłem nawet w Opocznie u Radka ( Klinika BMW ) ale Radek rozłożył ręce. Wygląda na problem z mieszanką, nie pali tak jak powinien. Ale błędów brak, wszystko sprawne. Porada - wsadzić komplet nowych cewek. Niestety jak zwykle, nie pomogło. Ciężko postawić diagnozę bez otwierania silnika, a myślę że w moim przypadku nawet otwarcie by niewiele pomogło.


Kolejna wiosna idzie, więc czas w końcu zająć się rudą. Wlew i listwa boczna ewaluowały z burchelków w widoczną gołym okiem rdzę. Progi nienajlepsze, jeden nawet mi się wgiął podczas zmiany kół. Do wymiany.


Tutaj nigdy nie ruszałem, tak było od początku. Jak to się mówi, rdza to inaczej ochronna warstwa tlenków. Przez 4 lata nie zwiększyła znacząco powierzchni.


Ranty drzwi też były rude. Ale dolna część błotnika nie. Przez jedną zimę tak się zrobiło. Rok wcześniej może i było trochę rudo, ale nie było dziury.


Zabawę czas zacząć. Niestety ja wolałem samemu nie kombinować, wóz dostał w ręce sprawdzony koleś, znajomy ojca. Blachy wewnątrz czyściutkie jak łza. Aż się zdziwiłem.


Progi wspawane bezbłędnie. Kupine na Allegro, z tego co pamiętam po 80 zł/szt. z blachy o grubości 0,8 mm. Nawet pasowały.


Wszystkie drzwi zostały odrdzewione, poszpachlowane i lakierowane. Lakierowana tylko dolna część, poniżej listwy. Może i niemało tej szpachli, ale wolę mieć świadomość że zrobione wygląda tak jak powinno niż jeździć z przerdzewiałą dziurą.


Żeby w przyszłości uchwyt lewarka nie zrobił więcej szkód, wspawane zostały blachy o grubości 5mm. Przy podnoszeniu nawet nie piśnie. I o to mi chodziło, żebym nie bał się kół zmieniać.
 
 
 Autko z zewnątrz ogarnięte, więc może coś by w środku zrobił. Jako zapalony stolarz ciągnie mnie do drewna jak psa do suki w cieczkę. Kierownica mi się nie podoba, ale dość wygodna jest. Wszędzie czarno, tak ponuro. Nie jest źle, ale dupy nie urywa.


Tapicerka drzwi bocznych z tyłu się odkleja. Poprawy typu nacięcie i klejenie nie dają takiego efektu, jakiego bym oczekiwał. Dodatkowo tapicerka na nich jakoś połamana, nic z tego już nie zrobię. Nie chce mi się bo brzydkie są, niewarte zachodu.
 
 
 Na OLX znalazłem gościa, co sprzedaje na części E34 touringa z roku 96. Ma to czego mi trzeba. Boczki z drewnem poliftowe, z oddzielną rączką - nie porozklejają się bo nic nie jest naciągane. Spinki trochę połamane, ale zaadoptowałem je ze starych boczków. Dodatkowo drewienka na schowek, pod kierownicę itp. itd. Tylko to był automat, więc drewienko przy lewarku nie pasowało. Ale i to nie było problemem dla mnie. Kątówka i naprzód. Z krzywej kreski mam trapez, trochę w innym miejscu położony ale tylko bardzo wprawne oko to wychwyci. Dokupiłem nowy mieszek (15zł) i gałkę zmiany biegów z cyferkami (też 15zł) .
 
 
Nawet poliftową kierownicę wziąłem. Jak się okazało, wielowypusty są różne. Nie chce mi się myśleć jak to zrobić, mam co innego na łbie. Póki co wziąłem środek do konserwacji skóry i nałożyłem kilka warstw. Fajerka do szafy i czekać na swoją kolej.
 
 
Wnętrze prezentuje się tak. Przytulniej. Efekt dużo lepszy. Drewienka przy kierownicy przyklejone, a do schowka po prostu przykręciłem. Wygląda jak ori. Pozostał jeszcze plastik na ręcznym. Drewienko na nim, mimo że jakieś marketowe, pasuje kolorystycznie do reszty. Zostanie, tylko ten chrom będę malował na czarny mat.
 
 
 Naprawiłem latające drzwi pasażera. Ośka zamka się wyrobiła, dorobiłem więc ze śruby M6. Zakleiłem klejem do gwintów i uciąłem łeb kątówką. Nasmarowane i wsadzone, działa. Drzwi już nie stukają.


 Sprawdziłem stan płynu w skrzyni. Ciut mało, jego poziom powinien sięgać do korka wlewowego. Dolałem więc ATFu i śmigam dalej bez obaw o skrzynię.


Amelinowe uchwyty lusterek też korodują. Tylko że nie na rudo, a na szaro. Aby naprawić należy się pozbyć tlenków aluminium z powierzchni moim ulubionym narzędziem widocznym na zdjęciu, położyć podkładu, zmatowić papierkiem 280 i pomalować bazą a następnie klarem.


Drgania, drgania, drgania. Niedługo zacznę szczać po nocach z ich powodu. Może nieszczelność ? Sprawdzę kompresorem. W wężyk idący do regulatora ciśnienia paliwa wcisnąłem wentyl Presta ( z dętki Hutchinsona za 5 dyh, która wytrzymała 30 km - taniej mnie wynosi jazda samochodem niż rowerem ), zatkałem przepustnicę i dmuchałem aż uszczelki wtrysków piszczały. Nie znalazłem nieszczelności, kolektor poklejony czerwonym silikonem trzyma 0,5 bara bez łaski.

 
Znalazłem w końcu czas na kierownicę. Problem - wielowypusty się różnią, nie będzie plug&play. Znowu okazałem się sprytniejszy niż producent przewidział. Ze starej kierownicy kątówką uciąłem stary wielowypust. Z nowej też wyciąłem. Elegancko wyrównałem powierzchnie, i wielowypust ze starej zaadoptowałem do nowej kierownicy za pomocą trzech śrub M6.


Nawet sygnał dźwiękowy działa :) Poduszka SRS całe szczęście nie działa, nigdzie jej nie podłączam bo po pierwsze nie mam gdzie, a po drugie na mojej twarzy nic białego nie będzie lądować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz