Chyba ostatni element instalacji elektrycznej, który mógł mieć wpływ na drgania silnika. Niby wymieniany, ale też na używkę, nie wiadomo czy 100% sprawna. Więc wymienić można, nawet profilaktycznie.
Zakupiłem czujnik firmy EPS, jakiś szmelc od makaroniarzy. Z zamiennikami jest nienajlepiej jeżeli chodzi o BMW - te auta nie tolerują chińszczyzny. Dlatego wziąłem włoski. Wyciągnięcie starego to nie był problem, należało zdemontować jedynie osłonę wiatraka. W czasie poprzedniej wymiany ukręciłem łeb śruby trzymającej ten czujnik. A następnie młotkiem go wyciągałem. Tak mocno siedział skurczybyk. Dzisiaj tylko podważałem śrubokrętem po bokach i wylazł jakoś. Nowy członek nie chciał się zmieścić w dziurkę. To dlatego że jest czarny. A czarni wiadomo jakie mają rozmiary. Papier ścierny i jazda, gniazdo wyszlifowane i lekko dociśnięty czujnik siedzi.
Nie przejmuję się brakiem śrubki, bo na czujnik działa jedynie jedna zewnętrzna siła pochodząca od przewodu, której kierunek ani zwrot działania nie zagraża osadzeniu czujnika. W tym momencie modliłem się jedynie o to, by silnik ruszył, bo nie chciało mi się spowrotem wkładać starego czujnika. I ruszył !
Oczywiście drgania nie ustały. Wielkie nadzieje, wielkie rozczarowanie. Zresztą nie pierwszy raz. Ważne jest to że wóz jedzie i kręci się do odcinki jak szalony.
Chyba zakończyłem grzebanie przy osprzęcie silnika. Wszystko sprawne. Nie będę już inwestował w naprawy na "chybił trafił", to nie jest vestern. Drgania pochodzą od uszkodzenia mechanicznego na 100%. Żadne resety, żadne adaptacje nic nie dają. Od uruchomienia do wyłączenia drgania występują - zmniejszają się jedynie gdy da się po zaworach i nagle zatrzyma. Wtedy kilka sekund na biegu jałowym silnik pracuje tak, że nawet plastiki nie trzeszczą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz